,
Podczas szczytu obaj panowie, rozmawiali w cztery oczy przez dwie godziny. Ale o czym ? Tego już nie wiemy. Nie ma żadnych oficjalnych komunikatów. I to daję pole do wieszczenia teorii spiskowych, że to była "nowa Jałta", podzielili się strefom wpływów. O czym dokładnie mówili tego się na pewno nie dowiemy. Natomiast oficjalnie spotkanie dotyczyło rozmów na temat: wojny w Syrii, i Ukrainie, o Korei Północnej, zbrojeniach nuklearnych, gospodarce. Oczywiście każda ze stron, później deklarowała poprawę stosunków, wzmocnienie relacji. I w tym leży mały problem. Ponieważ, jest grono ludzi, które uważa, Rosję za największego wroga całego Świata, a jakakolwiek próba dogadania się powoduję lęk i obawy. Bo może to się skończyć jakimś podziałem świata, że Rosja zagraża, wszystkim dookoła. Jednak tak do końca nie jest. Z naszej perspektywy, większym wrogiem jest Ukraina, a niżeli Rosja, i to właśnie z Putinem powinniśmy się jakoś dogadać.
Teraz w mediach pełno informacji, iż Polska może teraz zostać sama bez sojusznika. Bo sam Trump, zastanawia się nad sensem art. 5 NATO (czyli pomocy w wazie wojny każdemu członkowi tej organizacji). Bo czy jest sens, by Amerykanin walczył za np. Estonię lub Turcję ? Przywódca USA to biznesmen jak chyba każdy o tym wie, i na politykę patrzy z tego własnie poziomu. Budzi to lęk, lecz w tej kwestii musiało by zgodzić się całe NATO. To spotkanie też jest po nie kąt, wynikiem słabych relacji z Unią Europejską, która jakoś nie za bardzo pochwala poczynania Trumpa.
Po samym, szczycie i konferencji, wylała się cała żółć na przywódcę USA, że jest marionetką Putina, prorosyjski, skarży się na własne państwo. Tutaj zaczyna się historia z integracją w amerykańskie wybory prezydenckie z 2016 roku. Trzy dni wcześniej tj. 13 lipca w Stanach Zjednoczonych opublikowano listę 12 nazwisk agentów rosyjskich, którzy mieli się dopuścić cyberataków na Partię Demokratyczną i wpłynąć na przebieg wyborów. Trump tą wersję odrzucił oraz skrytykował działanie swoich służb specjalnych i stanął po stronie Putina, który domaga się dowodów na takie działania. Trochę to dziwne działanie, skarżyć się na własne państwo na arenie międzynarodowej.
Po samym, szczycie i konferencji, wylała się cała żółć na przywódcę USA, że jest marionetką Putina, prorosyjski, skarży się na własne państwo. Tutaj zaczyna się historia z integracją w amerykańskie wybory prezydenckie z 2016 roku. Trzy dni wcześniej tj. 13 lipca w Stanach Zjednoczonych opublikowano listę 12 nazwisk agentów rosyjskich, którzy mieli się dopuścić cyberataków na Partię Demokratyczną i wpłynąć na przebieg wyborów. Trump tą wersję odrzucił oraz skrytykował działanie swoich służb specjalnych i stanął po stronie Putina, który domaga się dowodów na takie działania. Trochę to dziwne działanie, skarżyć się na własne państwo na arenie międzynarodowej.
W tej, całej masie informacji, trochę zastanawia Mnie, ta wielka obawa przed Putinem. Oczywiście wcześniejsze zachowanie Trumpa, który był wrogo nastawiony do Rosji i stanowczy. Teraz jakby uległ i chciał się dogadać. I to budzi wiele kontrowersji. Mogą być one uzasadnione, lub nie. Czas pokaże o co tak dokładnie chodziło w tym spotkaniu i czy będzie mieć jakiś większy wpływ na sytuację na świcie. Lecz ta cała rusofobia, że Putin to zło itp. nie jest zbyt dobra lekko mówiąc. I nie należy też popadać w jakaś wielką paranoję, przed zagrożeniem z Rosji. To duży kraj, ale jakakolwiek większa wojna nie jest Putinowi na rękę i po prostu ich na to nie opłaca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz